W sobotę 28 maja już po raz drugi spotkaliśmy się na parkiecie oko w oko z naszymi pociechami.
To była dobra okazja aby sprawdzić na własnej skórze jakie postępy w kunszcie koszykarskim zrobili chłopcy oraz jak bardzo my rodzice zaniedbujemy własną kondycję.
Na halę stawiło się 8 sztuk dinozaurów i prawie cały Team Młodych Wilków spragnionych rewanżu i zwycięstwa.
Sędzią w tym spotkaniu był trener naszych chłopaków Pan Adam Kondratowicz, który wziął na siebie cały ciężar związany z organizacją i dalszym przebiegiem meczu za co serdecznie dziękujemy.
Mecz rozpoczął się od wygranej przez „młodych zawodowców” walki o piłkę i już po kilku sekundach na tablicy wyników pojawiły się pierwsze punkty dla młodzieży.
Cóż to było za zaskoczenie 🙂 dla „starszych zawodowców” gdy pierwsza i kilka kolejnych prób trafienia do kosza zakończyło się fiaskiem a nasza młodzież niemalże każdy rzut zamieniała na punkty. Przybyli na mecz kibice płci żeńskiej mieli od samego początku niezły ubaw widząc bezskuteczne zmagania starszych zawodników z młodszymi :).
Po kilku minutach gry wynik na tablicy jednoznacznie mówił kto w tym meczu będzie królował.
„Młode wilczki” bez najmniejszych skrupułów testowały raz za razem wytrzymałość tych dinozaurów, które odważyły się wejść na parkiet.
Szybkie kontry młodzieży wydobyły z seniorów wszystkie słabości fizyczne jednak nie złamały ich bojowego ducha walki. Chociaż wynik do przerwy pozostawał niekorzystny dla starszyzny to na odpoczynek schodzili w dobrych humorach. 🙂
Powrót na parkiet po przerwie był pełen optymizmu i wiary w poprawę wyniku u obu drużyn. Widząc jednak znaczną przewagę naszych milusińskich, którzy całą przerwę spędzili na parkiecie w ruchu i wciąż nie byli ani odrobinę zmęczeni starsze pokolenie sięgnęło po wsparcie zawodowca w postaci brata Antka, który wziął na siebie ciężar gry. Od tego momentu dalsza gra to punkt za punkt.
Obie drużyny walczyły zaciekle i zażarcie, nikt nie chciał się łatwo poddać i oddać zwycięstwa a ostatnia minuta gry to zmasowany atak „młodych wilków” na kosz „starszych owieczek”.
Ogólnie cała impreza była udana podobnie jak rok wcześniej. Zarówno ojcowie jak i synowie nieźle się bawili choć ci pierwsi pewnie jeszcze długo będą pamiętać w kościach i mięśniach wynik tego spotkania. Największa satysfakcja z meczu pozostawała chyba jednak po stronie damskiej części przybyłych kibiców – Mam, które z jednej strony widziały postępy i łatwość gry swoich pociech a z drugiej strony nieobycie z piłką i szybkie zmęczenie materiału u swoich „dużych dzieci”.
W tym spotkaniu podobnie jak i rok wcześniej jedna rzecz się nie zmieniła 🙂 : kibice znów byli po stronie młodszych, lepszych, piękniejszych, szybszych i … itp. 🙂
No cóż nie pozostaje nam „młodym inaczej” nic innego jak przyzwyczaić się że gramy na wyjeździe bez własnych kibiców. Może za rok coś się zmieni i na parkiecie zobaczymy żeńską część rodziców a wtedy my będziemy na pewno kibicować drużynie piękniejszej i nie zostawimy jej na pożarcie „młodym wilkom”.
Puki co pozostaje nam cieszyć się z osiągnięć naszych młodych koszykarzy i wytrwale poprawiać kondycję na przyszłoroczny mecz.
Podobnie jak w zeszłym roku tak i w tym móc zagrać z własnym dzieckiem pół żartem pół serio jest bezcennym doświadczeniem, za które należą się serdeczne podziękowania dla organizatorów z Trenerem na czele. Podziękowania należą się również synom za zaangażowanie i wyrozumiałość w meczu wobec rodziców, których tym razem mogli zjeść żywcem a tego nie zrobili :). Podziękowania dla Mam i pozostałych kibiców za wsparcie oraz słowa uznania dla całej drużyny „rodziców” za to że dotrwali do końca – oby za rok było równie udanie.
DZIĘKUJEMY